McCormick & Schmick's

przyszedł tu na lunch. strasznie nie lubił poniedziałków, bo miał po wczorajszym wieczorze jeszcze lekkiego kacyka, ale przy okazji oglądał sobie zdjęcia kari, jak mu robiła loda.

super musiało mu się paczeć. blair przyszła coś zjeść lekkiego. wieczorem pewnie szła do pracy potańczyć na rurze czy coś takiego bo chyba coś mówiłam że tam pracuje w każdym bądź razie musiała coś zjeść i napić się kawy a liczyła na to że tu znajdzie jakąś przyzwoitą.

nie jestem pewna, jak to z przyjaźnią crystal blair... crystal musi mało o niej wiedzieć, w takim razie xd nie wiem, czy oni w takim razie się znają, czy nie, ale benjamin podniósł głowę i przyglądał się tej całej balir, bo nie była taka najgorsza. może chodził do tego klubu ze striptizem, gdzie tańczyła.

to niech się nie przyjaźnią, to całkiem proste według mnie. no nie wiem. tamten avek z uśmieszkiem był lepszy. nieważne. widziała jego wzrok na sobie dlatego zmrużyła oczy. - zmień obiekt westchnień.- mruknęła chłodno do niego kiedy przechodziła obok jego stolika i szła do jakiegoś który sobie wymarzyła i tams ię wygodnie rozsiadła.

uniósł brew na jej słowa i kiedy przeszła tak dumnie obok niego roześmiał się. odwrócił do niej głowę i zmierzwił włosy. - za dużo ci policzyli za kawę, blair, że jesteś taka wredna? - zapytał luźno, bo w takim razie się znali. inaczej zgromiłby ją spojrzeniem i wyszedł trzaskając drzwiami do końca życia unikając tego klubu w którym tańczyła.

- najwyraźniej weszłam do złego lokalu skoro tu siedzisz. - powiedziała obojętnie i uśmiechnęła się mdło w jego stronę. nie miała chyba ochoty na słowne potyczki a zawsze je z benjaminem wszczynali bo oboje nie potrafili się zamknąć. założyła noge na nogę i napiła się swojej kawy czekając aż głupia baba która stała za lada jej poda to co zamówiła.

- albo raczej to ja wybrałem ten najbardziej właściwy - on dzisiaj też nie chciał się z nią kłócić! tym bardziej, że sfinalizowali jakiś duży projekt rano i miał wspaniały humor. mru. gołąbek mi siedzi na parapecie xd - ale masz naburmuszoną minę, blair - powiedział rozbawiony, już siadając na przeciwko niej ze swoją kawą i jakimś dziennikiem, bo jedzenie już skonsumował. o! i odleciał.

nienawidzę gołębi!!! fujfujfuj. przyglądała mu się mrożącym krew w żyłach wzrokiem i nie odezwała się ani słowem. faceci mogli na nią lecieć ale nie sądziła że benjamin ma coś takiego w sobie. patrzył tylko żeby laska szybko rozstawiała nogi a mimo swojej rozwiązłości ona wcale nie była taka szybka i nie ze wszystkimi sypiała. benjamina omijała szerokim łukiem bo był dla niej na początku strasznie chamski. - widocznie mam powód, benjamin. - uśmiechnęła się przesłodko i wymuszenie w jego stronę. - nie masz swojego stolika? - zapytała kiedy się dosiadał.

ty nic nie lubisz ;x
bo była głupią striptierką! no dobra. dalej jest. ale chciał ją zaliczyć, a najwyraźniej forma zastraszania i bycia niegrzecznym chłopcem nie wypaliła. - chyba trochę przesadzasz - stwierdził podnosząc wzrok na kelnerkę z kawą blair i kiedy odeszła wrócił wzrokiem do jej oczu. - musisz być dalej dla mnie taka surowa? - zrobił smutną minkę i napił się kawy.

lubię kotki. i niektóre pieski. ale ptactwo to jest jakiś koszmar ;x
nie była głupia! nie lubiła ludzi którzy się wywyższają a benjamin stanowczo taki zawsze był. przynajmniej w stosunku do niej bo musiała pracować w jakimś paskudnym klubie i patrzeć jak stare dziadki się do niej ślinią co nie było najprzyjemniejszą częścią pracy. ale przynajmniej dawali jej dużo kasy to mogła sobie potem coś zaćpać żeby było milej. - najwidoczniej muszę. nie sądzę by dokonała się jakaś piorunująca zmiana w twoim stosunku do mnie. - stwierdziła obojętnie i napiła się kawy. - laska nie chciała ci dac dupy benjamin? - zapytała mrużąc oczy i mierząc go już łagodniejszym wzrokiem bo może byłoby jej wtedy go trochę żal.

o fretkach jeszcze kiedyś coś mówiłaś xd
- a może jednak? i nie... podpisałem umowę na kupe forsy z japończykami. - spojrzał na zegarek. - muszę lecieć, blair. wyglądasz dzisiaj całkiem nieźle. - powiedział z uśmiechem i wyszedł stamtąd, bo płacił za kawę przed dostaniem żarcia, więc wcale nie musiała za niego bulić, bo pewnie tyle nawet nie miała.

fretki też są spoko. szczurka czy myszkę też mogłabym mieć i nie byłoby źle. ale ptaki?! papugi, kanarki, gołębie. fuj! nie dość że śmierdzą to drą ryja od rana.
to sobie nie pogadali, ale się nie przejęła tylko pomachała mu obojętnie ręką i wypiła kawę i poszła się przygotowywać gdzieś