- nie wiem co mam ci powiedziec, ralph. przykro mi. - powiedziala, chcac, nie chcac, zaciagajac sie jego milym zapachem, kiedy przysunal sie blizej. pachnial jakimis meskimi zapachami i nie mam na mysli potu tylko wode kolonska i pewnie trawka tez pachnial. chyba ze dawal se trawke w zyle jak w jednym opko tokio hotel z blog onet pl. kocham opka. podskoczyla minimalnie, kiedy powiedzil ze ja kocha! ostatni raz, kiedy to uslyszala, zrywal z nia! pewnie jakies dramatyczne "kocham cie, ale musze rozwijac swoje skrzydla, a twoja milosc mnie tlamsi", czy cos. mimo, ze znowu poczula, jak bardzo ja zranil, nie mogla nic poradzic na to, ze jego bliska obecnosc obezwladniala jej poczucie silnej woli. - naprawde mnie zraniles, ralph.. ale to bylo rok temu. teraz jestem inna osoba. jestem wolna - powiedziala, bo tak powtarzala codziennie do lustra. czasem tez sie policzkowala krzyczac "obudz sie, jestes niewolnica wlasnego ciala" itp. byla troche psychiczna. - i nie pozwole ci znowu zamienic mnie w kogos, kim nie chce byc - byla z siebie dumna, ze tak mu powiedziala! odsunela sie od niego, bo zaczynala czuc sie, jakby byl wampirem z true blood i kontrolowal jej umyslem!