Donnie przewróciła oczyma. Ignorancja ludzi odnośnie tego, co jedli, przerażała ją. Była święcie przekonana, że brzydki pomidor, to znaczy mniej błyszczący, trochę zakurzony, czy nie tak promieniście czerwony, ma mniej wartości odżywczych albo jest wręcz trujący. Nie brała pod uwagę tego, że te najładniejsze warzywa/owoce są pewnie modyfikowane genetyczne. Ważne, że były ładne. - To duża różnica - mruknęła tylko, odgarniając swoje idealne włosy za uszy, by potem machnąć ręką. - Zresztą mniejsza o to. Weź sobie tego pomidora. I tak nie zjem ich wszystkich - stwierdziła, podając torebkę sprzedawczyni wraz z czerwoną papryką i ślicznym bakłażanem, którego wzięła tylko po to, by móc się nim chwalić w swojej wymuskanej kuchni, do której i tak mało kogo zapraszała, bo i po co.