chciało jej się płakać. nie tyle z tego, co się stało między nią i pablem, a co już nigdy się nie wydarzy bo było jej teraz tak źle, że niefortunnie odczytała jego zamiary. teraz jednak martwiła się blair. - co z tobą? jesteś jakaś... - ale nie mogła tego rozpoznać, bo w sumie to w życiu by nie wpadła na to, ze tacy porządni ludzie mogą ćpać! nie znała nikogo kto by ćpał... no chyba, ze jakiś ziomów ze szpitala, ale oni nie byli lekarzami ani studentami tylko menelami, bezdomnymi, ludźmi na samym dnie! pokręciła znowu głową. - nie... - chrząknęła. - wszystko w porządku, serio - nawet wymusiła jakiś uśmiech, ale łzy zaczęły jej lecieć ciurkiem po policzkach. zaśmiała się przez te łzy i wycierała je pospiesznie odsuwając się coraz bardziej od nich. a jednak nie mogła po prostu pójść, bo coś ją tu trzymało. ano tak.. miała wrażenie, ze nogi przywarły jej do podłogi! były takie ciężkie i nieruchome. a ona odczuwała zarazem ciepło i zimno. jakby miała menopauzę!