a co zrobił? nie, no. pewnie nie było to od razu po sztuce, bo musiała jednak zmyć charakteryzację, zmienić ubrania, rozprostować nogi, które bolały okrutnie i jeszcze pokłócić się z juliet, ale teraz była na zewnątrz i czując zapach los angeles, czyli zapach oceanu pewnie wymieszanego ze spalinami było jej jakoś milej. - dziękuję - szepnęła odbierając kwiaty i wsadzając w nie nos. chyba, że pyłek był gdzieś na zewnątrz to się ich brzydziła i nic tam nie wsadzała. - są śliczne, ale nie moje ulubione - powiedziała nieco kąśliwie, bo w takim razie nie był to najlepszy podarek. zamiast kwiatów wolałaby jednak biżuterię. albo najlepiej i to i to! ale nie ma czego wymagać od byle studencika ekonomii, fascynującego się wyścigami. - ja ci w tym nie pomogę, bo na obu dałam z siebie wszystko. - musnęła jego policzek - dokąd mnie zabierasz? bo chyba nie będziemy stać przed teatrem. - odwróciła jeszcze wzrok przez ramię widząc wychodzącą stamtąd juliet i złapała juliena za rękę, by dać tamtej szmacie do zrozumienia, że jest jej.