on nie chciał być jak wszyscy, chociaż też nie lubił się wyróżniać na tyle, by grać pierwsze skrzypce. zawsze wolał być gdzieś w tłumie, ale takim, który by odpowiadał jemu. bo mimo wszystko był na tyle asertywny by potrafić odmawiać i mieć swoje zdanie, a co ważniejsze je wyrażać. mruczu. nie sądził nigdy by claudia potrzebowała psa, skoro tyle podróżowała, ale z drugiej strony każdy chciał mieć kogoś, z kim mógłby spędzić każdy samotny wieczór i gorszą chwilę. on swojego psa wziął ze schroniska, kiedy była jakaś akcja, weź pieska, czy coś takiego... nie wiem, promocja schroniska przed ratuszem, no nieważne. ale psy zawsze lubił, dlatego uśmiechnął się na samą wzmiankę o jej pupilu. - żeby się do ciebie za bardzo nie przyzwyczaił... to znaczy do tego, ze ma cię cały czas, bo jak znowu wyjedziesz to będzie bardziej tęsknił. - ale co on tam wie o zachowaniu zwierząt!