ona właśnie nikomu się nie chwaliła, że w chwili słabości pozwoliła się zerżnąć brianowi. miała nadzieję, że i on się nikomu nie wygadał, bo nie chciała by na mieście mieli ją za kolejną laskę od briana, a wiedziała, że ten miał ich mnóstwo. - na próbie jeden chłopak mnie podnosił i źle ustawił ręce, upuścił mnie a ja niefortunnie upadłam - przewrócila oczami, bo mówiła to chyba po raz tysięczny, więc zdążyło się jej znudzić. - dziękuję, skarbie - pogładziła go po gładkim policzku z delikatnym tym razem uśmieszkiem, bo nie widziała sensu w szczerzeniu się jak kretynka. - u ciebie widzę, bez zmian - bo dalej imprezował siedem dni w tygodniu.