Klusek złapał patyk i nie wrócił do właścicielki, widocznie nie za bardzo znał zasady aportowania, albo wyczuł, że lepiej będzie jeśli usiądzie sobie przy ławce, na której siedzieli owi państwo. -Cholera, Klusek...-mruknęła pod nosem, została zmuszona do tego, by podejść do nich bliżej, czego chciała teraz najmniej na świecie. Co miała im powiedzieć? Ruszyła wolnym krokiem w kierunku swojego psa, który wydawał się być najszczęśliwszy na świecie. Claudia za to zabijała go wzrokiem za to, co jej zrobił. Gdy znalazła się przy nim, kucnęła i wyciągnęła mu patyk z pyska odrzucając go gdzieś na bok. Zapięła mu smycz i wyprostowała się. Miała przed sobą szczęśliwą rodzinkę, dopiero teraz zauważyła brzuch Lexie. -Cześć Charles, Lexie. -przywitała się markotnie, szarpnęła Kluska i zaczęła się oddalać, no bo o czym miała z nimi rozmawiać? Nie chciała im przerywać tej sielanki. Drobne łezki pociekły jej po policzkach, które ją bardzo zaskoczyły. Wytarła je szybko i poklepała psa po łebku. -Klusek, ty głupku. -mruknęła.