byli tacy fajni, że na pewno mieli swoich szoferów, a jeden z nich przywiózł ich tutaj. zostawił w samochodzie krawat i marynarkę, bo nie miał zamiaru tak siedzieć w klubie. kiedy zasiedli do stolika od razu zawołał kelnerkę i zamówił im po jakimś dobrym drinku. - w porządku, też zachowuję się podobnie w takich sytuacjach - zapewnił ją, bo naprawdę nie miał jej tego za złe. zdążył zauważyć, że była trochę rozpieszczona, ale nie przeszkadzało mu to, bo nie mądrzyła się przy nim i nie udawała, że jest lepsza. - to dobrze, bo w końcu przyszliśmy się tutaj bawić - uśmiechnął się.