objęła się bardziej rękoma, kiedy był taki na nią podenerwowany, bo jednak obawiała się go. miała za trochę nieobliczalnego, mógł przecież jej coś zrobić, zabić... ta, na posesji jej pracodawców, gratulacje crystal. - było - przyznała i miała już coś dodać, ale on zapytał o ten wzrok, dlatego lekko się uśmiechnęła. - nie wiem, wzrokiem johna z zielonej mili - powiedziała nieco rozbawiona, bo zeszło z niej zdenerwowanie, a przynajmniej jego znaczna część na to porównanie, które nawet jej wydało się zabawne, ale bardzo trafne, bo john zawsze miał takie niewinne, pełne bolu i zatroskania oczy. - to i tak bez znaczenia, pablo. to czy to psujemy czy w ogóle było co psuć... nie wiem, czy mogę dalej się z tobą widywać wiedząc, że takie a nie inne hobby - bo nie miała pojęcia, że jest już od tego tak uzależniony, ze heroina łamane na kokaina to miłość jego zycia.