czasami jednak takim płaczom przydawał się brak makijażu, bo nie musiała przynajmniej martwić się o rozmazany tusz do rzęs! dzisiaj lily ją namawiała na makijaż, ale broniła się rękami i nogami, bo miała strasznie wrażliwą cerę i oczy, które broniły się przed choćby gramem chemikaliów. uśmiechnęła się jeszcze przed tym pocałunkiem i delikatnie przesunęła swoimi rozgrzanymi wargami po tych jego. - uda ci się. - odszukała jego dloń i spotła z nim swoje palce. - nam obu się uda. - jaka optymistka! słodka. spojrzała jeszcze na księżyc dziękując mu w duchu za to, ze pablo jest jednak w porządku, bo znowu zaufała mu w stu procentach. nie była z tych, co to trudno jest odzyskać zaufanie, bo wierzyła, ze każdy jest dobry. - wejdziesz na górę? - zaproponowała chcąc by to ona teraz spędziła z nim noc, a nie jakaś blair. chyba weszła w nią crystal zazdrośnica pilnująca swojego faceta, by czasami nie zrobił czegoś głupiego.