- No dobra, może nie jestem patykiem, to w sumie całkiem dobrze. Jak zjem to, to pewnie się roztyję i już w żadne moje ciuchy się nie zmieszczę.. - Skinął na swoje ciasto, które przyniosła mu kelnerka, ktore ociekało kaloriami i czekoladą. Wziął łyk swojej ciepłej kawy i pokręcił głową. - Do niczego jej nie zmuszałem, spotkałem ją po naszym ostatnim koncercie w LA (pewnie na zakończenie trasy jakiś mieli, czy cos!) i zaprosiłem ją do siebie, bo powiedziała mi, że lubi mojego kota - wzruszyl ramionami, udając, że to nic wielkiego, chociaż mało kto lubił jego kota, a raczej jego kot lubił mało kogo, bo na połowę ludzi go odwiedzających się rzucał. - Zresztą to nie wszystko, w sumie się z nią całowałem i spaliśmy w jednym łóżku. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, skoro się przyjaźnicie i tak dalej.. Chociaż i tak jest juz po fakcie - podrapał się po brodzie, zlizując czekolade z widelczyka do ciasta.