Lexie też cieszyła się z ciąży, z dziecka, z ich maleńkiej córeczki. Ale kiepsko znosiła ciążę. To już chyba 6? miesiąc, a ona wciąż miała poranne mdłości, nie mówiąc już o tym, że miała miliony innych dolegliwości.
- Jeśli jesteś zajęty, to możesz mnie tylko tam zawieźć, bo nie za bardzo się tu jeszcze orientuję, a moje auto znów jest u mechanika - westchnęła. Zmarszczyła brwi, widząc ten jego uśmieszek, a potem pisnęła cicho, gdy ją podniósł.
- Charliee, przecież jestem ciężka - powiedziała z lekkim rozbawieniem, ale wtuliła twarz w jego szyję, kiedy ją niósł. Ułożyła się wygodnie na kanapie i chwyciła Charliego za dłoń, patrząc mu w oczy.