- dzięki - zawołał jeszcze do szofera i zamknął za sobą drzwi, bo ten nie musiał im otwierać drzwi. derek był raczej słodkim chłopakiem, który nie wykorzystuje innych, a ręka mu przecież nie uschnie, kiedy zrobi to sam. - nie wiem, skarbie. ale masz słodkie spioszki w oczach. - zaśmiał się cicho i otworzył przed nią drzwi, bo przecież ktoś zawsze w środku był. i nie mówię teraz o psie, który zaczął na nich skakać i poszczekiwać ze szczęścia, ale o całej armii pomocy domowej.