spuścił wzrok bo nie mógł tego znieść. podszedł do niej, pewnie do jakiejś werandy czy coś takiego. - kat... - jęknął, ale zaraz się ogarnął. - nie była tego warta, bo nic mnie z nią nie łączy. moze kiedyś to zrozumiesz. - powiedział sam już sucho i beznamiętnie, bo nie było nad czym się zastanawiać. - nie mam zamiaru się z nikim teraz wiązać. szkoda, ze przez prawie dwa lata dalej nie rozumiesz, ze kocham tylko ciebie. - powiedział podnosząc swoje walizki. - żegnaj, kat. - i uciekł, bo nie sądził, by chciała dalej go oglądać albo po prostu trzasnęła mu drzwiami, kiedy powiedział kocham, bo tak też mogło być.